Archiwum listopad 2014


lis 19 2014 Szlak Bursztynowy
Komentarze: 0

Było już kiedyś o bursztynie nad Bałtykiem, czyli jak i gdzie najlepiej go szukać. Jeśli komuś uda się dzięki tym wskazówkom znaleźć jakiś kawałek jantaru to proszę o informację w komentarzu pod tamtym artykułem. A dzisiaj będzie trochę o historii. Bursztyn bowiem odegrał bardzo ważną rolę w dziejach Europy. Czas poznać szlak bursztynowy.

Bursztyn w czasach starożytnych był powszechnie ceniony i bardzo drogi. Oprócz wykorzystywania go jako kamień szlachetny przy tworzeniu biżuterii, miał również swoje zastosowanie w medycynie i religii, gdzie uznawany był za amulet. Zdobycie bursztynu wiązało się z długą i niebezpieczną podróżą do barbarzyńskich plemion na południowym wybrzeżu Bałtyku, czyli do naszych przodków ;). Jantar na początku naszej ery był w Cesarstwie Rzymskim droższy niż niewolnicy. Nie dziwi więc, że wielu kupców podejmowało ryzyko wyprawy.

Wymiana handlowa kwitła w najlepsze. Miasta przez które przebiegał szlak bursztynowy bardzo szybko się rozwijały. Kupcy musieli bowiem gdzieś spać i jeść, a lokalni mieszkańcy zapewniali im to. W tym względzie nie zmieniło się nic od wieków: popyt rodzi podaż. Ale Rzymianie oprócz dostarczania pieniędzy przywozili też towary na wymianę: żywność, luksusowe przedmioty, tkaniny, biżuterię i inne rzeczy. Znad Bałtyku wywozili oprócz bursztyny m. in. skóry zwierzęce, drewno czy sól. Dzięki tym kontaktom dokonywała się wymiana kulturowa i technologiczna. Dwie zupełnie obce sobie kultury mogły czerpać ze swoich doświadczeń. Oczywiście to Rzymianie byli wówczas panami świata i to oni byli stroną dominującą. Mimo wszystko z wzajemnych kontaktów handlowych zadowoleni byli wszyscy.

Handel bursztynem kwitł od I do połowy IV w n.e.! Czyli przez kilkaset lat ziemie polskie przemierzały wzdłuż i wszerz bogate kupieckie karawany rzymskich kupców. Dokładny przebieg szlaku bursztynowego nie jest znany w 100%. Jego drogę wyznaczono na podstawie źródeł historycznych oraz wykopalisk. Jeśli w jakimś polskim mieście natknięto się na rzymskie monety lub ceramikę to wiadomo, iż prowadził tędy szlak. W tamtych czasach podczas wędrówki wykorzystywano naturalne drogi, czyli górskie kotliny i przełęcze, doliny rzek, itd. Polski odcinek szlaku z pewnością zaczynał się w rejonie kotliny Kłodzkiej i prowadził właśnie do Kłodzka. A dalej trudno określić. Dróg prowadzących na północ było wiele. Miasta, które są wymieniane w przekazach oraz w których znaleziono wykopaliska potwierdzające obecność Rzymian to m. in. Wrocław, Opole, Kalisz, Konin, Toruń, Bydgoszcz, Świecie, Pruszcz Gdański. Kupcy docierali w okolice Mierzei Wiślanej i tutaj dokonywano zakupów. Niektórzy docierali jeszcze dalej na północ, aż do okolic dzisiejszego Sankt Petersburga.

Ta niesamowita historia cieszy i napawa mnie osobiście dumą, iż mamy do dnia dzisiejszego skarb, dla którego niektórzy ryzykowali życie. A poza tym może mieszkacie w mieście, które powstało dzięki położeniu przy bursztynowym szlaku i sami o tym nie wiecie.

lis 17 2014 Foczki nad Bałtykiem :)
Komentarze: 0

Z czym kojarzy się Bałtyk oprócz bursztynu. Dla mnie osobiście z fokami. Ale nie z takimi kiczowatymi, pluszowymi, które możemy kupić na każdym nadmorskim bazarku. W Bałtyku żyją prawdziwe ssaki, a ich populacja dzięki ścisłej ochronie jest z roku na rok coraz liczniejsza.

Nie tak dawno temu, bo jeszcze na początku XX wieku, foka była gatunkiem pospolitym, a ich populację szacowano na ok. 100 tys. osobników. Ale ze względu na ich mięso oraz tłuszcz z którego wytapiano tran intensywnie polowano na te ssaki. Rybacy uważali je za największe morskie szkodniki, ponieważ wyjadały ryby z sieci. Mimo wszystko populacja fok była w miarę stabilna. Największe spustoszenie poczyniła II wojna światowa oraz przede wszystkim zanieczyszczenia wód Bałtyku zdziesiątkowały liczebność fok. W latach 70 – tych w całym Morzu Bałtyckim było ich ok. 3 - 4 tysięcy sztuk! Fokom groziło realne wyginięcie. Na szczęście państwa leżące wokół Bałtyku wdrożyły specjalny ścisły program ochrony gatunkowej foki.

Działania te zaczynają odnosić skutek. Na dzień dzisiejszy populacja fok w Bałtyku wynosi ok. 30 tys. sztuk! Większość z nich jednak żyje u wybrzeży Szwecji i Finlandii. U nas nie ma tylu spokojnych zatoczek, wysp i miejsc gdzie foki mogą się spokojnie rozmnażać i żyć. Ale my też mamy się czym pochwalić. Kilka dni temu na terenie rezerwatu Mewia Łacha, a dokładniej na niewielkiej wysepce u ujścia Wisły do morza, wypatrzono stado składające się aż ze 165 osobników! Jeszcze nigdy nie zaobserwowano w Polsce tak dużego stada. Cieszę się więc razem z naukowcami, że może niedługo będzie można spotkać fokę nie tylko na straganie z pamiątkami.

A jeśli chcecie spotkać i poznać osobiście te fascynujące zwierzaki wybierzcie się koniecznie do helskiego fokarium. To jedyne tego typu miejsce w kraju, które zajmuje się rehabilitacją chorych zwierząt oraz rozmnażaniem ich w niewoli. Ale wszystkie młode osobniki są później wypuszczane na wolność.

I na koniec ważna informacja. Jeśli spotkacie gdzieś fokę w naturalnym środowisku, absolutnie nie zbliżajcie się i nie przeszkadzajcie. Nie róbcie sensacji. Najlepiej zadzwonić do fokarium czy nawet na policję i naukowcy po przybyciu ocenią czy foczka jest chora, czy po prostu się wyleguje. Dajmy jej spokój. To my jesteśmy gościem na plaży nie ona.